czwartek, 24 maja 2012

I have got nothing to proove.
Do I really have nothnig to proove?
No. There defnietely must be something that I have to proove to myself. It is gonna be difficult.

Jestem w związku. Na odległość. FUCKING AWESOME.  Jesteśmy razem od trzech miesięcy, a ja dopiero teraz poczułam prawdziwą tęsknotę jak wiem, że zostało nam tak mało czasu razem. Boję się, że Bartek do mnie nie przyjedzie w wakacje i nigdy się nie spotkamy, to by było straszne, nie wiem jak bym sobie z tym poradziła. Najbardziej obawiam się tego, że nam nie wyjdzie i stanie się ze mną to samo, co kilka miesięcy temu, zatracę siebie, wpadnę w wir lekkomyślności, imprez i nierzeczywistej spontaniczności, że stracę wszystkie wartościowe cechy, które składają się na moją osobowość, charakter. Tak bardzo nie chcę się zmieniać. Lubię siebie. Boję się tego, że jeśli Bartek do mnie przyjedzie, to zakocham się w nim jeszcze bardziej (o ile to w ogóle możliwe) i będę miała jeszcze większy dylemat nad wyborem państwa. Jeśli moja miłość do Amsterdamu będzie większa niż do niego? Czy potrafiłabym zostawić swoje marzenia dla mężczyzny? 
Spotkało mnie w życiu tyle pięknych rzeczy. Czasami mam wrażenie, że limit dobroci i szczęścia mi się wyczerpał  i od tego momentu może być tylko gorzej. To jest niesamowicie dziwne, że zawsze mam to, czego chcę, niekoniecznie potrafię to docenić, czasami nie szanuję tego co mam. Jestem niepoprawną optymistką, ale jeszcze nigdy w życiu mnie to nie zawiodło. Zawsze jestem do wszystkiego pozytywnie nastawiona. Nigdy nie myślę zanim coś zrobię i nigdy nie zastanawiam się nad konsekwencjami swoich decyzji. Przynajmniej tak mi się wydaje. 

czwartek, 26 kwietnia 2012

If you want my body, and you think I am sexy...

Przez ostatnie kilka miesięcy byłam strasznie zagubiona. To było O KRO PNE. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego. Potrzebowałam kilka mocnych kopniaków w dupę, żeby podjąć niektóre decyzje. Wszystkie były słuszne, jestem tego pewna, że nigdy nie będę ich żałować. :) W końcu ogarnęłam życie! Mogę powiedzieć, że w samą porę, bo za tydzień mam maturę. Jestem taka szczęśliwa, cała w skowronkach. Ostatni miesiąc w Polsce będzie przecudowny, mam tyle wspaniałych planów, spędzę piękne dni z przyjaciółmi, a później pojadę do mojego ukochanego, najlepszego na całej Ziemi miasta, do mojej ukochanej siostry, gdzie spędzę wspaniałe wakacje również otoczona przez ludzi, których kocham. Nie wiem co chcę robić w życiu i gdzie chcę mieszkać, co studiować, ale niedługo i ten problem zostanie rozwiązany i wszystko, jak zwykle pięknie się skończy. 
Kolejną piękną sprawą jest to, że ostatnie wydarzenia pozwoliły mi pozostawić przeszłość całkowicie za sobą. Wcześniej ciągle myślałam  o przeszłości, teraz stanowi tylko miłe, ale odległe wspomnienie. Przestałam również żyć przyszłością, co w ostatnich miesiącach było moim największym problemem. Uwielbiałam żyć myślami i pocieszać się tym, co będę robiła w wakacje, po maturze. Wreszcie zaczęłam się cieszyć teraźniejszością, to jest takie piękne.

niedziela, 18 marca 2012

please don't stop the music jamie cullum

this is a private show.
Nie wiem nawet od czego mam zacząć moje żałosne wyznania. Może od tego, że ścigają mnie okropne wyrzuty sumienia, ponieważ nie traktuję z należytym szacunkiem ludzi, którzy mnie otaczają. Muszę ułożyć sobie w głowie listę ludzi, na których na prawdę mi zależy, których nie chcę skrzywdzić i zacząć wreszcie zachowywać się wobec nich tak, jak należało już od dawna. Ja mogę na nich liczyć zawsze, w każdej chwili, w każdej trudnej sytuacji, a kiedy przychodzi co do czego, tak strasznie ich zawodzę. Czuję się z tym okropnie. Nadszedł dla mnie czas rozrachunku ze swoimi decyzjami, muszę rozliczyć się sama ze sobą. Nie jestem przecież złą osobą. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić celowo, a jednak moje ostatnie decyzje zranią kilka osób. Nie wyobrażam sobie siebie, jako osoby dążącej do celu po trupach. Oczywiście moje szczęście jest dla mnie ważne, ale czy aż takim kosztem? Kiedy moja była przyjaciółka dowie się, że jestem z jej byłym chłopakiem, na pewno już nigdy się do mnie nie odezwie. Zresztą, ja sama nie jestem w stanie jej spojrzeć w oczy. Fakt faktem, że jej zachowanie również pozostawia wiele do życzenia i nawet nie mam ochoty utrzymywać z nią jakiegokolwiek kontaktu, ale ja zawsze byłam uczciwa wobec siebie i nie miałam sobie wiele do zarzucenia. Teraz natomiast... czuję się okropnie we własnej skórze. Mam wrażenie, że pana X również wykorzystuję. Przecież wyjeżdżam stąd, opuszczam to miejsce. Nie chce, zranić ani jego, ani siebie. Jeśli to, co jest między nami przerodzi się w miłość? Co wtedy zrobię? Dla niego zrezygnuję z marzeń, przez które rozstałam się z osobą, którą na prawdę kochałam? Z którą spędziłam najwięcej szczęśliwych chwil w moim życiu, która również mnie kochała ponad wszystko? Nie mogę zostawić za sobą po raz drugi ukochanej osoby, tak się nie robi. Żyję w kłamstwie, okropnej obłudzie, której nie potrafię przerwać.
Miałam tylko przeczekać te kilka miesięcy tutaj, bezboleśnie. Ale nie, przecież jestem sobą. Lgnę do ludzi jak mucha do gówna, to było logiczne, że nie wytrzymam sama, musiałam sobie kogoś znaleźć. Oczywiście jedyne czego się obawiam, to go skrzywdzić. Nie chciałabym być tak potraktowana, więc dlaczego ja mam kogoś tak traktować? Jednak moje uwielbienie do niego jest silniejsze. Jestem egoistką. Tak bardzo lubię się do niego przytulać, prowadzić rozmowy o niczym i o wszystkim, całować go, wąchać... Nie potrafię go zostawić, nie chcę.